top of page

"Ta oponka musi zniknąć!"- moja przygoda z C9.

Dziewięciodniowy program oczyszczający Clean 9 firmy Forever, chodził za mną od roku. Ciągle jednak były jakieś przeciwności, a właściwie to ciągle miałam jakieś wymówki.

Tym razem, stwierdziłam, że już lepszego czasu nie będzie na zawalczenie o siebie! Zrozumiałam, że to jest ten moment! Poniżej moja relacja :D

Cel: 72kg!

Dzień 1 „Trudne dobrego początki”

Dzień rozpoczynam od pomiarów. Waga: 75kg, Talia: 100cm, Biodra: 101cm, Ramię: 30cm, Klatka: 94cm, Uda: 64cm, Łydki: 32cm.

Pierwsze spotkanie z aloesem – smak jest ohydny! Krzywiłam się, ale wypiłam jak lekarstwo. Dzień był trudny! Jest mi zimno i czuję się przymulona, jakbym spała ostatniej nocy tylko 3h. Myślę jakby w zwolnieniu. Nawet pisanie tego tekstu wymaga ode mnie sporo sił i skupienia. Głód nie jest bardzo dokuczliwy. Stwierdziłabym, że jest nawet znośnie. Z „normalnego jedzenia” zjadłam tylko połowę papryki, pomarańczę, pomidora i połowę ogórka. Zauważam, że bardziej niż zwykle doceniam smaki! Piję znacznie więcej niż zwykle. W sumie wypijam około 5 litrów wody w ciągu dnia!!! Jeden raz białko Forever dodaje sił. W ramach ruchu, wychodzę na półgodzinny spacer z Gapą, po którym czułam się zmęczona jakbym przebiegła 6km :P Odczuwam mały dyskomfort od strony żołądka. Dodatkowo zauważam, że jelita zaczynają mi pracować. Było trudno, ale cieszę się, że pierwszy dzień za mną!!!

Dzień 2 „Droga przez mękę”

Smak aloesu zaczyna być znośny. Ból głowy coraz bardziej dokuczliwy. Zwolnienie w działaniu i ogólne zmęczenie i samopoczucie poniżej jakiejkolwiek normy. Głód też coraz bardziej dokucza. Pojawiają się „zachcianki” i zjadłabym coś normalnego. Czuję zapachy różnych dań. Rano prześladował mnie zapach ciepłej kiełbasy. Ogólnie maaaaasakra! Zjadłam pomidora, połowę papryki, jabłko i trochę mix sałat (jeszcze nigdy nie czułam tak głębokiego smaku sałaty! A przeżuwając zauważyłam ile w nich wody!) . Wypiłam 5 litrów wody. Jeden raz białko Forever – coraz bardziej lubię jego smak. Pod wieczór zaczęłam czuć, że mam więcej sił, a czas który normalnie poświęcałam na jedzenie postanowiłam wykorzystać na sprzątanie mieszkania. Roznosiło mnie w domu, poszłam więc na dłuższy spacer z Gapą. Nie dałabym rady biegać, ale czułam, że następnego dnia to się zmieni! Już tylko 7 dni! I podobno najgorsze za mną!

Dzień 3 „Wychodzimy na prostą”

Zaczęłam widzieć światełko w tunelu ( i nie był to nadjeżdżający pociąg!).

Na początku dnia trochę ociężale. Czuję się przemęczona. Mój organizm potrzebuje trochę czasu, aby przyzwyczaić się do zmian. Wchodzi jeden ciepły obiadowy posiłek i dwa razy białko Forever, więc poczułam, że jest nadzieja. Moje jelita powoli się oczyszczają. Aloes tylko jeden raz w ciągu dnia – jego smak jest już całkiem przyjemny. Doceniam każdy kęs normalnego jedzenia i staję się bardziej uważna.Odkrywam smaki na które do tej pory nie zwracałam wcale uwagi. Godzina spędzona na rowerze, bardzo fajnie wpłynęła na moje samopoczucie. Po południu pojawia się oczywiście pokusa zjedzenia „normalnie” jak wcześniej. Zauważam swoje niewłaściwe nawyki, np. to, że jadłam za dużo, a często też przed samym snem w łóżku. Obecnie czuję tego konsekwencje bo jak to w nałogach - ciągnie. A dodatkowy czas, który wcześniej „zajadałam czym się dało” zaczęłam wykorzystywać na sprzątanie. Kończę dzień wciąż trochę senna.

Dzień 4 „Walka z nawykami”

Moje ciało powoli przyzwyczaja się do trybu C9. Gorzej z psychiką i nawykami które do tej pory miałam. Dobrze, że jest broszurka w której mogę wszystko zapisywać i trzyma mnie to w pionie. Obudziłam się senna i zmęczona. Są myśli, żeby to wszystko rzucić, że to bez sensu. Trzyma mnie także klub i zdjęcia na których widać moją oponkę na brzuchu. Przecież sportowiec nie tak powinien wyglądać. A walczę nie tylko o wygląd, ale zdrowie i kondycję. Stąd pomimo wszystko się nie poddaję. Posiłek obiadowy jem szybko i niedbale. Jak wygłodniałe dziecko. Ale to problem w mojej głowie. Poza tym tylko dwa razy białko i nic więcej. Standardowo wypijam ponad 4 litry wody. Na co dzień piłam około 2 litry, więc teraz piję po prostu więcej. Wieczorem miałam zdecydowany nadmiar energii, zrobiłam bardzo intensywny trening. Nie pamiętam kiedy tak ze mnie pot leciał! Czuję się lekka, nie mam wzdęć, a duuuuuużo sił!

Dzień 5 „Czuję się lekka”

Nie pamiętam kiedy tak dobrze spałam! Lekki ból kręgosłupa po wczorajszym trenigu. Czuję się lekka. Nie mam wzdęć, nie mam gazów. A ciało zdecydowanie bardziej przygotowane jest na codzienną pracę i wysiłek. Popołudnie pod znakiem natrętnych myśli, że oczywiście to bez sensu i i tak nie schudnę. Kontruje to myślą, że jak po miesiącu takiej diety i ćwiczeń nie będzie efektów będę miała prawo szukać innych przyczyn. Kolejny trening cardio i ćwiczenia na mięśnie brzucha. Program bardzo mnie mobilizuje. Wyszłam tez na dłuższy spacer z Gapą, żebym miała co wpisac w broszurkę. Głodu raczej nie odczuwam. Może sporadycznie i nie bardzo dokuczliwie. Idzie mi coraz lepiej!

Dzień 6 „ Może jednak się uda?!”

Wskoczyłam z rana na wagę, która pokazała 1,5kg mniej! Może nie powinnam, bo miałam się zważyć po zakończeniu programu, ale nie wytrzymałam. Musiałam sprawdzić czy to faktycznie działa. W ciągu dalszym dwie 1,5 litrowe butelki wody znikają nawet nie wiem kiedy. Smak waniliowego białka pity rano i wieczorem jest super!!! Sporo czasu zaoszczędzam na myśleniu co zjeść i przygotowywaniu posiłków. Weszłam już w rytm. Mój organizm się przyzwyczaił. Aż smutno mi się robi jak patrzę, że zostały mi do wypełnienia tylko 3 dni w broszurce. Już myślę jak będzie wyglądać moja dalsza walka o fajną sylwetkę, dobrą kondycję i ogólnie pojęte zdrowie. Bo nie chcę kończyć na tych 9 dniach. Odpuściłam intensywny trening, aby dać ciału odpocząć. Zrobiłam tylko dłuższy spacer z Gapą.

Dzień 7 „To dopiero początek zmian!”

Patrzę na siebie w lustrze i nie dowierzam! Podobam się sobie. Ubrania które do tej pory były „na ścisk” obecnie są luźniejsze. Czuję się dobrze sama ze sobą, mam dużo sił i na pewno nie poprzestanę na tych zmianach. Jest silna motywacja do tego, żeby nie wracać do starych nawyków. Jestem sportowcem! I chcę dbać o siebie jak sportowiec! Mam tyle sił i czuję się tak dobrze, że nawet nie myślę o tym, żeby jechać gdzieś samochodem, a po prostu wybieram spacer.

Dzień 8 „Energia mnie rozpiera!”

Przygotowuje się do czasu po tych dniach, żeby nie wracać do starych nawyków. Myślę nad tabelką, którą mogłabym zrobić, aby wypełniać ją podobnie jak w tym programie. Staram się skonfrontować z moimi wcześniejszymi nawykami, aby nie zaprzepaścić tego co do tej pory wypracowałam. Mam tyle energii, że wręcz musiałam wieczorem ruszyć się na długi intensywny spacer, bo po prostu myślałam, że nie ogarnę :D

Dzień 9 „Wcale nie było tak trudno!”

No to ostatni dzień! Widzę wiele zmian na plus. Jestem zmotywowana do tego, aby dbać o siebie dalej. Jutro dzień prawdy – waga i centymetr powiedzą prawdę! Czy rzeczywiście mój wysiłek zostanie potwierdzony w cyferkach?? Jestem bardzo ciekawa wyników! Obym była pozytywnie zaskoczona. Wciąż niedowierzam i się boję. Wprowadzam dziś dodatkowy posiłek, aby przestawić organizm na to co będzie działo się dalej.

Dzień 10 – „Dzień Prawdy!”

Cyferki nie kłamią!

Waga: 75kg --> 72,3kg!!! Talia: 100cm --> 97cm!!!! Klatka: 94cm --> 92cm! Ramię: 30cm --> 30cm Biodra: 101cm --> 100cm! Uda: 64cm --> 62cm! Łydki: 32cm --> 36cm :D

To była ekstra przygoda! A właściwie ekstra motywujący początek do rozpoczęcia procesu walki o siebie i chudnięcia!

Na sam koniec, moje zadowolenie po jednym z treningów :D

MEGA CZAS! POLECAM! W zdrowym ciele zdrowy duch!

Featued Posts 
Recent Posts 
Find Me On
  • Facebook Long Shadow
  • Twitter Long Shadow
  • YouTube Long Shadow
  • Instagram Long Shadow
Other Favotite PR Blogs
Serach By Tags
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page