"Nie mogę Ci wiele dać..."
Jesteś… to najlepsze co możesz dla mnie zrobić.
Trwasz przy mnie mimo wszystko.
Pomimo moich niepowodzeń, pomimo moich upadków…
Pomimo kolejnego nawrotu choroby… JESTEŚ!
Bywały momenty, kiedy pewnie miałeś nadzieję, że wszystko zaczyna się układać. Kiedy myślałeś, że poradziłam sobie z depresją... Że ona już minęła i nie jest dla mnie ciężarem...
A tu… buuum… Po raz kolejny odbierasz wiadomość w której piszę, że jest źle, że idę na zwolnienie, że leki nie pomagają, że nie mam już sił.
Mogę się tylko domyślać, jak bardzo to dla Ciebie trudne. Jak bardzo bezradny musisz się czuć, nie mogąc mi pomóc. Jak bardzo boli Cię, kiedy patrzysz w moje smutne oczy.
A ja? A ja znów zatracona jestem w swoim bólu. Znów skupiam się na tym, że cierpię, że nie chcę już żyć, bo życie przecież nie ma sensu.
Żadne z Twoich słów nie docierają do mnie. Żadne działania nie podnoszą mnie na duchu. A pomoc kwitowana jest z mojej strony suchym „dziękuję”.
Pewnie czujesz ogromną frustrację.
Mogę się tylko domyślać… bo jestem z tej drugiej strony… I nigdy nie trwałam przy osobie przewlekle chorej na depresję.
Teraz nawet, gdy mam przyjaciół którzy również chorują, po prostu jestem przy nich bo mogę utożsamiać się z ich bólem.
Domyślam się jednak, jak wielką czujesz złość, kiedy próby pomocy kończą się kolejnymi niepowodzeniami. Kiedy Twoje starania, nic nie dają. Kiedy ja wciąż… wciąż jestem zanurzona w depresji.
Nie.. to nie jest kolejny wpis z serii: „Jak pomóc osobie w depresji”. Nie chcę pisać co powinieneś, a czego nie. Mam wrażenie, że takich artykułów jest coraz więcej. Nie chcę pokazywać co robisz niewłaściwie… Ja chcę zrobić dziś coś innego!
Chcę Ci podziękować za wszelkie Twoje starania… Nawet za te, po których czasami czuję się gorzej, bo chcąc dobrze, powiedziałeś słowa, które mnie zraniły. Chcę Ci powiedzieć, że…
… mimo, że tego często nie okazuję, jestem Ci ogromnie wdzięczna.
Chcę Ci powiedzieć, że ja to wszystko widzę. Ja dostrzegam jak ogromną pomoc mi niesiesz… Widzę, że często smucisz się z mojego powodu… widzę Twoją bezradność..
Ale…
… ale nie mam siły, by na to zareagować.
Kiedy widzę kolejne Twoje działania… kiedy po raz kolejny podajesz mi dłoń… jestem na siebie coraz bardziej wściekła… jest we mnie wiele złości… bo…
… bo ja nie mogę Ci wiele dać…
A tak naprawdę … ja nie mogę dać Ci często nic, poza suchym „dziękuję” i chwilowym uśmiechem, który pojawia się na mojej twarzy tylko wymuszony.
Nie chcę, żebyś myślał, że jestem niewdzięczna…
Ja… Ja to wszystko dostrzegam i liczę, że kiedyś będę na tyle silna, aby odwdzięczyć Ci się za to z nadpłatą.
Ja… wciąż czekam na dzień, kiedy nie będę chora…
… tylko czy on kiedyś nastąpi?
Pewnie nie tylko mnie nurtuje to pytanie! Pewnie Ty też już często nie masz sił. Tym bardziej, że tak bardzo trudno zrozumieć co się ze mną dzieje. Dlaczego znów jestem bez życia, kiedy na dworze świeci słońce, a wszystko inne układa się prawie jak w bajce.
Pamiętaj tylko proszę… szczególnie w najtrudniejszych momentach! Że dostrzegam Twoje starania… a ja przepełniona jestem wyrzutami sumienia.
Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie odwdzięczyć się choć w minimalnym stopniu, za to co dla mnie zrobiłeś.
Ale… oddałabym wiele, aby Ci podziękować… bo zdaje sobie sprawę jak trudne musi być życie ze mną…
Zdaje sobie sprawę, jak ogromnym ciężarem jestem…
A mimo to wiem, że nie poradzę sobie bez Twojej pomocy...