Żyjąc z depresją...
Depresja to choroba jak każda inna. Dlaczego więc wciąż jest wokół niej tyle stereotypowych myśli? Dlaczego wciąż równana jest z lenistwem? Dlaczego osoby, które są chore boją się poszukać pomocy?
Dziś obchodzimy kolejny Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Nie umiem przejść obok tego tematu obojętnie, tym bardziej, że sama doskonale wiem, jak ogromnym bólem jest życie z depresją.
Tak jak od czasu liceum do końca studiów, nie miewałam ataków depresji… Tak w minionym roku, przechodziłam aż dwa epizody nawrotu tej choroby.
Pierwszy raz po ukończeniu studiów w marcu i kwietniu. Wtedy po dwóch miesiącach przesiedzianych w mieszkaniu z dala od świata, powoli się podniosłam. Drugi raz zaatakowała mnie pod koniec sierpnia i doprowadziła mnie do szpitala. Tak – byłam w szpitalu na oddziale ogólnopsychiatrycznym – tak, w tym owianym wieloma stereotypowymi historiami i przekonaniami „psychiatryku”.
Pobyt w szpitalu tak naprawdę uratował mi życie. Szukałam pomocy u lekarzy (lekarza rodzinnego, psychiatry, psychologa) na własną rękę, ale było coraz gorzej. To nie było lenistwo. To był paraliżujący strach, to było ciągłe napięcie, to było coś czego nie dało się ogarnąć zwykłym „wyjdź na spacer”. To był ogromny ból i ogromna chęć, aby w końcu to się skończyło!
Przez pierwsze klika dni w szpitalu tak naprawdę tylko spałam i cieszyłam się, że nie muszę nic, poza wstawaniem na posiłki, zmuszaniem się do zjedzenia i łykaniem leków. Bo .... mój mózg nie działał jak powinien…
Jestem lekarzem weterynarii. Kierunek jaki studiowałam jest bardzo wymagający! Byłam przyzwyczajona do tego, że „dużo ogarniam”, że potrafię łączyć fakty, że zagłębiam się i rozwijam. Potrafiłam również prowadzić dość zawiłe monologi tłumacząc coś innym, nie gubiąc przy tym myśli przewodnich jakie chciałam przekazać.
W momencie, kiedy trafiłam do szpitala, byłam w tak słabym stanie, że nie potrafiłam nawet myśleć o tym, aby wziąć do ręki książkę. A jak ogromnym bólem było to, że gubiłam się w czasie rozmowy z kimś. Kiedy rozpoczynałam coś opowiadać i po chwili orientowałam się, że nie wiem o czym mówię.
Depresja to nie lenistwo, to stan który pozbawia sensu życia, to stan w czasie którego nie jest się w stanie normalnie funkcjonować.
Minęły dwa miesiące od momentu mojego wyjścia ze szpitala. Jak ogromnym problemem i trudnością był dla mnie powrót do normalnego życia. Kiedyś ogarniałam wiele, teraz muszę brać pod uwagę swoje słabości. Muszę nauczyć się żyć. Początkowo było bardzo trudno. Męczyłam się szybko, czułam jak „głupieje” po trochę bardziej wymagającym dniu.
Teraz robię małe kroki każdego dnia. Czasami zdarza mi się zapomnieć i wymagam od siebie zbyt wiele, czego efektem znów jest mój kiepski stan fizyczny i psychiczny. Ale to właśnie depresja nauczyła mnie, że muszę dbać o siebie jeśli chcę żyć.
Szczególnie dziś, w tym dniu walki z depresją, życzę sobie i każdemu kto walczy, abyśmy znajdowali zrozumienie u innych. Chciałabym, aby depresja nie była postrzegana jako coś „złego”… Aby ludzie nie bali się prosić o pomoc…
A Ci którzy tego nie doświadczyli… aby, po prostu nas zaakceptowali.