Tu gdzie jesteś - jest OK!
Życie to ciągła podróż. Taka niekończąca się przejażdżka rowerowa. Czasami wyjeżdżając wyznaczamy sobie cel i konkretnie planujemy trasę. Momentami po prostu wychodzimy z domu i jedziemy przed siebie. Nie myśląc, nie pytając. Po prostu będąc tu i teraz...
Każdy z nas przeżywał momenty w których zadawał sobie pytania: „Co ja TU robię? Dlaczego TU jestem?”. Często od razu dokładamy dalsza część: „Powinienem przecież być TAM! Robić TO! A nie marnować czas będąc TU!”
To bardzo flustrujące...
Mnie takie myślenie wprowadza w bardzo duży niepokój i stres. Bo to wszystko oznacza, że zrobiłam coś źle. Niewłaściwie zaplanowałam trasę, wjechałam w złą ścieżkę, nie posłuchałam dobrej rady.
A może właśnie nie?! Może właśnie TU, gdzie jestem TERAZ, właśnie powinnam być?
Patrzymy na życie „ludzkimi okularami”. Stanie w kolejce to strata czasu, ale oglądanie bezmyślne telewizji przez pół dnia jest dobre. Chodzenie do pracy to męcząca sprawa, ale imprezowanie jest ok. Rodzinny obiad to największa męczarnia, ale wypad pod namioty z kumplami jest spoko. Zawsze w tych „trudnych” momentach naszego życia, kiedy nie dzieje się nic pozornie „przyjemnego” mamy poczucie straty czasu.
Z drugiej strony dobija nas goniący dziś świat i dążenie do perfekcjonizmu. Nie ma przecież czasu, na marnowanie czasu! Tylko skoro go nie ma, to dlaczego my go jeszcze bardziej trwonimy?
Bóg ma na to wszystko radę! Do mnie, kiedy mam takie zawirowania, kiedy nie wiem czemu gdzieś jestem, kiedy zaczynam zastanawiać się dlaczego i po co coś się dzieje na co nie mam wpływu, Bóg przychodzi z jednym prostym zdaniem: „TU gdzie jesteś, jest OK!”.
Co ja rozumiem przez to zdanie? Tylko Bóg wie wszystko, widzi wszystko. Tylko On ogarnia. Kiedy mówi mi, że w tym właśnie momencie i w tym właśnie miejscu i w tej właśnie sytuacji powinnam być i to jest dobre, uspokajam się i otwieram oczy, uszy i serce na to co chce mi pokazać i powiedzieć.
Nie ważne, że dla mnie dana sytuacja może być beznadziejna. Że dzieje się coś, czego ja bym nie chciała. Bo Bóg już niejednokrotnie pokazywał mi, że nawet w największym bagnie jakim byłam, być miałam i On z tego wyciągnął nie tylko mnie, ale i wiele wiele dobra!
To oczywiście wcale nie oznacza, że to Bóg specjalnie nas w nasze „życiowe bagna” wrzuca. Często sami w nie wchodzimy i jest to konsekwencja naszych grzechów lub grzechów innych osób.
Jednym z haseł z jakim idę przez życie jest: „Jakby nie było, będzie dobrze!”. Kiedy łapie się Boga za rękę i razem z Nim idzie, nawet największe burze nie są straszne.
Chciałabym dziś zostawić Cię z jedną myślą i powiedzieć Ci jeszcze raz: „TU gdzie jesteś – jest OK!”.
Może, jesteś w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Może zostawili Cię bliscy, może chorujesz, może przeżywasz duże trudności. Pamiętaj, że Bóg jest przy Tobie i wyciągnie Cię z tego według Jego woli. A może po prostu żyjesz z dnia na dzień i to całkiem sensownie. Może tylko wkurza Cię to, że nie nadążasz czegoś zrobić, albo ze nie masz na coś czasu. Może wkurza Cię stanie w korkach. Ustań, TU i TERAZ w tym momencie i zobacz, ze Bóg chce żebyś był właśnie TU!
W czasie przejażdżki rowerowej czasami staje się, stawia rower na bok i patrzy na krajobrazy, odpoczywa, myśli i planuje dalszą drogę. Tak samo i ty dziś - zrób przystanek. Odstaw „rower” na którym, tak ciągle gonisz. Spotkaj się ze swoimi myślami, emocjami i z Bogiem. Zapytaj Go: „Czy faktycznie TU gdzie jestem, Ty chcesz, żebym był/a?”
Może to odpowiedni moment, by znaleźć chwilę, aby zatrzymać swój świat i nad tym wszystkim pomyśleć?
Błogosławię
Monika
P.S. Dziękuję Mateusz, za zrobienie fotki :D