top of page

Miłosierdzie i nieszczęśliwa


Panie, Ty jesteś Miłosierdziem. Czyli ja kryję się pod tym drugim określeniem – nieszczęśliwa. Nieszczęście spotyka się z Miłością. Oskarżenie z przebaczeniem. Smutek z radością. Odrzucenie z akceptacją. Kiedy przyprowadzono do Ciebie kobietę cudzołożną, Ty powiedziałeś do faryzeuszy piękne słowa. Niech rzuca w nią ten kto sam jest bez grzechu. Oni zaczęli odchodzić… A co robię dziś ja??? Przyprowadziłam Ci dziś siebie. Jako grzeszną! Jako godną potępienia! Jako niezasługującą na miłość! Postawiłam ją przed Tobą… Z drugiej strony, stoję przy Tobie piszącym po ziemi i trzymam zaciśnięty mocno w ręku kamień. Nie mam zamiaru go puścić. Nie mam zamiaru dać „jej” tak po prostu odejść. Przecież to jestem ja sama, a ja sama najlepiej wiem jak bardzo jestem „głupia”, jak wiele razy upadam. Przecież nie mogę sobie tak po prostu odpuścić. Nie potrafię odłożyć kamienia… Chcę rzucać! Emocje, które wypełniają mnie są nie do ogarnięcia jak fale na otwartym morzu podczas sztormu. Nie wiadomo co się zaraz wydarzy. Czy woda się uspokoi? Czy wyjdzie słońce? Czy pojawi się jakaś łódź ratunkowa? A może utonę? Powoli, cicho, niezauważenie?

Walczę…

Ty Panie, widzisz jak bardzo zaciskają się moje pięści, kiedy patrzę na siebie. Taka bezbronna i słaba. Mam ochotę ją wyśmiać! „No powiedz coś! Broń się! Przecież jesteś taka silna! Przecież tak ciągle wszystkim powtarzasz o niesieniu swojego krzyża! Przecież wciąż masz uśmiech na twarzy! A teraz co? Stoisz i płaczesz! A gdzie Twój optymizm? Gdzie Twoja siła? Słyszysz mnie!? Zobacz, nawet nie masz odwagi na mnie spojrzeć!”.

Jezu, Ty widzisz tą grzesznicę i chcesz jej tak po prostu przebaczyć? Ja chyba nie potrafię… Ale wiesz co?... Tak naprawdę to ja potrzebuję Twojego przebaczenia i Twojej Miłości. Ona Cię kocha, ona stara się być blisko Ciebie, ona dzielnie walczy z trudnościami, ona pozwala sobie na upadki, ona staje przed Tobą z pokorą i prosi o wybaczenie.

To ja sobie z tym wszystkim nie radzę. To ja czuję się samotna, niekochana, niedoceniona i niezasługująca na przebaczenie. To ja nie pozwalam sobie na słabość, nie akceptuje swoich wad, nie radzę sobie z emocjami. To ja… Panie! To ja powinnam stanąć na jej miejscu! Może mając wizję ukamienowania stałabym się bardziej pokorna? Może wtedy bym nie oceniała?

Panie… nie ma we mnie nawet odrobiny pokory, nie ma we mnie żadnej litości dla niej. Staję w jej miejscu, ale co to zmienia? Nadal gram twardziela, któremu na niczym nie zależy. „Chcecie? To rzucajcie! Przecież nic mnie nie zrani! Przecież jestem silna! Przecież jestem niezniszczalna!”

… ale czy na pewno tak jest? …

Przepraszam Cię Jezu… Żałuję, że nie potrafię żałować, ze nie potrafię sobie wybaczyć, że nie potrafię zaakceptować siebie, że nie potrafię żyć w prawdzie, że wciąż się ukrywam za uśmiechem. Żałuję, że nie potrafię być prawdziwie sobą, ale wciąż jestem kimś innym. Żałuję, że oszukuję siebie i cały świat.

Walczę, ale bez Ciebie Mistrzu nie dam rady…

Tylko Ty wiesz, że pod tą maską kryje się prawdziwie ja… mała, bezbronna, z strachem w oczach, z lękiem, że ponownie usłyszę słowa krytyki, braku akceptacji.

Nie chcę! Nie poddam się! Chcesz, żebym stanęła na środku przed nimi, żebym pokazała jaka naprawdę jestem słaba. Nie chcę!

Jestem silna! Nikogo nie potrzebuję! Nikomu nie dam się znów skrzywdzić! Poradzę sobie sama!

… ale czy na pewno tak chcę?

Nie… masz rację… potrzebuję Ciebie, potrzebuję innych osób, potrzebuję jak powietrza uwolnić się od kłamstwa, potrzebuję prawdy.

Dlatego staję przed Tobą Jezu, staję przed wami i przyznaję się: jestem słaba. Nie radzę sobie z emocjami. Nie zawsze jestem uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona. Mam chwile kiedy wszystko przytłacza mnie tak, że nie potrafię się podnieść. Nie potrafię skupić się na zajęciach, na swojej pracy bo emocje rozrywają mnie tak bardzo, że gdybym tylko mogła zaczęłabym przestawiać ściany w swoim pokoju. Przyznaję, że upadam… Nie potrafię wybaczyć sobie. Nie daję sobie przyzwolenia na chwile słabości. Żyję w kłamstwie.

Panie, ja już tak nie chcę... Nie chcę żyć w nieprawdziwym moim świecie, nie chcę się ukrywać pod maską „doskonałości”! Tak.. jestem gotowa… chcę to powiedzieć… chociaż emocje nadal nie ucichły, swoją wolą i Twoją mocą mówię: „I ja SIEBIE nie potępiam…” Kamień wypadł z mojej dłoni… Łzy napłynęły do oczu…

Jezu, chodźmy dalej dzielnie walczyć i nieść krzyż!

P.S. Zdjęcie pochodzi z NoTesu Kobiety, projektu Serce Kobiety.

Featued Posts 
Recent Posts 
Find Me On
  • Facebook Long Shadow
  • Twitter Long Shadow
  • YouTube Long Shadow
  • Instagram Long Shadow
Other Favotite PR Blogs
Serach By Tags
Nie ma jeszcze tagów.
bottom of page