Zawalczymy razem?
Ponad miesiąc temu na moim blogu opublikowałam wpis zatytułowany: „Pismo Świętego (nie) dla każdego?". Pojawiło się wtedy we mnie pragnienie zachęcenia Cię do stworzenia i pogłębiania żywej relacji z Bogiem. Czas jednak mijał, ja miałam także inne sprawy na głowie i z chęci „stworzenia serii wpisów” nic nie wychodziło. Jednak zbieg kilku kolejnych wydarzeń w moim życiu spowodował, że zaczęłam zastanawiać się nad pewnym pomysłem.
To co mnie zachęciło to konferencja na której miałam okazję być i z którą w całości się zgodzę, oraz rozmowa z pewną osobą. Głównym motywem była relacja z Bogiem w formie reguł i zasad. Tak wiele w Kościele mówi się o przykazaniach, o tym jak powinniśmy, a jak nie powinnyśmy się zachowywać, co jest złe, co dobre. Gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Odbieramy Go jako „złego policjanta” który tylko czeka na to, aż się potkniemy. Nic dziwnego, że nie chcemy, nie potrafimy kochać naszego Stwórcy, a nawet się buntujemy.
Kiedy poznajemy nową osobę, naturalne jest, że najpierw dajemy sobie przestrzeń na poznanie się, czas na zbudowanie relacji. Nikt (a przynajmniej w większości przypadków) od razu nie wychodzi z zasadami i zastrzeżeniami: „musisz zmienić w sobie to, zrezygnować z tego, nauczyć się tamtego – wtedy będę Cię kochał”. Z takiej znajomości bardzo szybko chcemy się wycofać. A co się dzieje kiedy najpierw zbudujemy wzajemne zaufanie, poznamy się lepiej? Wtedy sami z siebie chcemy „zmieniać w sobie to, zrezygnować z tego, nauczyć się tamtego” – bo pociąga nas do tego miłość.
Podobnie jest w relacji z Bogiem! Należy najpierw skupić się na zbudowaniu więzi, a przestrzeganie przykazań, chodzenie na Eucharystię, modlitwa nie będzie dla nas przykrym obowiązkiem, ale potrzebą serca z miłości.
Dlatego właśnie, uważam, że należy poznać najpierw Boga żywego i prawdziwego, by później radość i miłość mogła wypływać z nas i rozlewać się na inne osoby w naszym otoczeniu.
Jak to zrobić? Moją propozycją na to są osobiste spotkania ze Słowem Bożym. I chciałabym w miarę swoich możliwości Ci w tym pomóc.
W jaki sposób? W każdą sobotę, najczęściej w godzinach wieczornych, pojawiać się będą wpisy z serii „Pismo Święte (nie) dla każdego?”, w którym znajdziesz fragment z Biblii oraz punkty do przemodlenia. Czasami znajdzie się także wstęp z wskazówkami.
Co z tym zrobić? Zadanie jakie należy do Ciebie to (najlepiej jeszcze w sobotę) pomyśleć nad tym gdzie, o której godzinie i ile czasu możesz poświęcić na modlitwę (najczęściej w niedzielę, ale to indywidualna sprawa). Zapoznać się z fragmentem, punktami... spotkać się i porozmawiać z Bogiem.
Jednym z ważniejszych aspektów, które zachęciło mnie do podjęcia tego wyzwania był/jest fakt pojawienia się u mnie ogromnej trudności w czasie modlitwy. Tak jak zwykle do tej pory siadałam z Pismem Świętym i rozmawiałam z Bogiem o wszystkim, tak w ostatnich dniach muszę wkładać wiele wysiłku, aby pozostawać wierna modlitwie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to dla mnie i dla Ciebie – duże wyzwanie. Nie mam pojęcia, czy mi się uda, czy znajdę czas, czy pokonam swoje lenistwo, obawy? Tego nie wiem, ale wiem jedno – jak nie spróbuję to się nie przekonam. A jak upadnę i wpis się nie pojawi? Lub jak Ty upadniesz i nie pomodlisz się tak jak sobie założyłeś? – TO CO Z TEGO?!? Razem wstajemy! Otrzepujemy się! I WALCZYMY DALEJ!!!
Zapraszam Cię do wspólnej walki! Jeśli tylko masz ochotę zapraszam również do kontaktu. Błogosławię Monika – dzielna niewiasta ;)