Amen jak Maryja!
Zastanawiałeś się kiedyś, jak trudną drogę musiała przejść Maryja? Była młodą osobą. Prowadziła normalne życie wśród rodziny i przyjaciół. Jak każdy miała swoje ulubione miejsca, zajęcia, swoje plany, marzenia, cele. W jednej chwili zmieniło się w jej życiu wszystko. Podczas zwiastowania pomimo lęku z ogromną wiarą odpowiedziała Bogu „tak”. Uczyniła to mówiąc: „ Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). Mocne słowa! Kolejne zdanie jakie możemy przeczytać w Piśmie Świętym brzmi: „Wtedy odszedł od Niej anioł.” (Łk 1, 38) Została sama z ogromną tajemnicą, nic nie rozumiejąc, bojąc się o przyszłość, a z drugiej strony ufając. Większość z nas nie przygląda się temu bliżej i nie bada tego wydarzenia. Myślimy po ludzku, że była wybrana, więc na pewno przyszło jej to z łatwością. Prawda jest jednak taka, że była normalną, zwykłą prostą osobą jak każdy z nas. I było to dla niej na pewno bardzo trudne. Wyobraź sobie pewną sytuację. Jesteś bardzo szczęśliwy i przebywasz w obecności ukochanej osoby. Z Twojej twarzy nie schodzi uśmiech, Twoje serce jest wypełnione po brzegi miłością. Ta osoba prosi Cię o coś wielkiego. Pewne zadanie, które miałbyś wykonać. Z którym być może nie raz łączyłoby się także cierpienie. Do wykonania którego musiałbyś z wielu rzeczy zrezygnować oraz które miałoby pozostać tajemnicą. W tym momencie Ty schodzisz na ziemię, emocje trochę stygną. Pomimo lęku i świadomości, że być może będzie kosztowało Cię to bardzo dużo wysiłku - zgadzasz się. Robisz to bo kochasz tą osobę ponad swoje życie. Co się jednak dzieje w Tobie w momencie, kiedy ukochana osoba oddala się i zostajesz z zadaniem i obietnicą do wykonania sam na sam? Kiedy uświadamiasz sobie, że to może przewyższać Twoje siły? Kiedy dociera do Ciebie na co tak naprawdę się zgodziłeś, ale nie chcesz się wycofywać z obietnicy bo darzysz tą osobę ogromnym uczuciem? Kiedy zaczynają się trudności od pierwszej chwili, a Ty jesteś sam bo obiecałeś dyskrecję? Nie wiem, jak czułbyś się Ty w takiej sytuacji, ale mogę podzielić się z Tobą tym, co ze mną działoby się w takim momencie . Miałabym ochotę płakać, wyć, szukać pomocy gdziekolwiek. U innych osób, w rozrywkach, książkach, muzyce. Myśl, że jestem z tym sama paraliżowałaby mnie całkowicie. Po ludzku moja dusza chciałaby uwolnić się od ciążącego zadania. Jednak ból z tym związany równoważony byłby miłością jaką darzyłabym tą osobę. Więc, starałabym się podnosić i iść dalej pomimo trudności. Każdego dnia wykonywać kolejny krok, aby dopełnić obietnicy. Tak, też czyniła Maryja. Popatrz co się dzieje dalej? W pewnych momentach Bóg dopuszczał sytuacje, które musiały Matkę Jezusa po prostu po ludzku przerastać. W większości czasu, poza nielicznymi spotkaniami, pozostawała sama z tym co Bóg jej objawił. Nie mogła co chwilę iść do przyjaciółki jak to czynimy często z każdą błahostką. Ona, pomimo tego, że miała Józefa blisko, wiele cierpiała w samotności swojego serca. Maryja, dostrzegała co dzieje się w koło. Nie rozumiała – ona ufała! Po tym, gdy pastuszkowie przyszli do Dzieciątka i opowiedzieli co im zostało objawione, wszyscy się zdumieli. A Maryja, jak pisze Ewangelista Łukasz, „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). Jak bardzo to musiało być trudne??? Mogę sobie tylko wyobrażać co przeżywała Maryja będąc z tą ogromną tajemnicą sama. Jest dla mnie nauczycielką ufności w Żywe Słowo powiedziane od Boga. Jest dla mnie nauczycielką oddania wszystkiego co posiadała, łącznie z swoim życiem Bogu. Kto z nas potrafiłby uczynić tak jak Ona dziś? Może znasz kogoś takiego? Może nawet nie wiesz, że taka osoba jest blisko Ciebie, bo tak jak Maryja nie pokazuje tego na zewnątrz, a tylko zachowuje słowa Pana w sercu? A może to Ty jesteś tą w ciszy cierpiącą i nieżalącą się na zewnątrz nikomu osobą oddaną Bogu, wypełniającą sumiennie swoje codzienne obowiązki? Niedostrzeganą przez otoczenie? Niezrozumianą? Oddaj swoje życie w ręce Boga, przez ręce Matki Kościoła. Ona jak nikt inny rozumie Twój ból i cierpienia jakie przechodzisz. Żyła na ziemi, tak jak Ty… Bała się, tak jak Ty… Ufała i kochała… (mam nadzieję, także) jak Ty.
Niech Maryja – nasza Najdoskonalsza Mama ma Cię w swojej opiece! Monika
P.S. Zdjęcie oraz inspirację do rozważania fragmentów o Maryi czerpałam z NoTesu Kobiety. Zachęcam każdą niewiastę, do zakupu tej ogromnej pomocy w odnajdywaniu Boga i pogłębianiu relacji z Nim oraz poznawaniu siebie wraz z kobietami Nowego Testamentu. Jesteśmy stworzone tak pięknie! Wszelkie informacje tutaj: Notes Kobiety